|
Gramm a Ty zaraz, że na mamuta, no wstydź się, żeby takiego mamuta.........i kto tutaj jest bardziej zboczony? ja nic a ona zaraz , że seks grupowy, no jak nadążyć czy ona chce mamuta czy kilka mamutów? nie sprostam, żeby nie wiem jak bardzo podobieństwo moje mamucie bylo. A Romana G. i jego szkoły pod specjalnym nadzorem nie są rozwiązaniem, nie leczy sie objawów a przyczyne choroby, choremu na raka można podawać morfine ale czy to go wyleczy? Ale pomoże mu umrzeć w nieświadomości i bez bólu, kogo bardziej to uspokaja? chorego czy rodzinę? To jakby ucinac za każdym razem chora kończyne zamiast leczyc cały organizm, chore społeczeństwo wydaje na świat chore dzieci, socjalizuje je ulica i rówiesnicy, a rodzina? gdzie jest rodzina i co tu zwalac na szkołę, dziecko, które ma oparcie w rodzinie, nigdy nie targnie sie na swoje zycie, jak każdy dorosły człowiek, nie masz oparcia, nie szukasz pomocy, nie masz gdzie jej szukać, zawęża Ci sie świadomość, zaczynasz widziec jedno tylko rozwiązanie, by bolec przestało, nie ma wyjscia bo nie ma ludzi, którym ufasz, którym ufasz na tyle, że pomoga przynieśc ulgę, tak mniej więcej sie to odbywa, to i teraz ponoc nazywa sie syndromem Wertera, kolejne samobójstwa, psychologowie twierdzą, że istnieje cos takiego, co każe ludziom w podobnej sytuacji, z podobnymi problemami targnąc sie na własne zycie po tym czyims pierwszym razie. Możliwe, tylko, gdzie My dorosli zgubilismy sie w tym wszystkim? I nie kindersztuba i nie przekazywanie na siłę czegos co jest im juz obce, zwyczajnie- zawsze by wpoic jakiegolwiek zasady komukolwiek, najpierw trzeba byc autorytetem, im dłużej jest sie autorytetem dla swojego dziecka tym więcej uda sie mu wpoic, jakby tego nie nazywał (kindersztuba, wartości, dobre obyczaje, a może zyczajna ludzka uczciwość), jeśli nie ma nas dla dziecka to nie możemy byc żadnym autorytetem, bo nieobecni nie maja ani racji ani wpływu żadnego na kształtowanie postaw, systemu wartości. Wniosek- miej czas dla swojego dziecka, skoro juz zostało wydane na świat, ten czas nawet spędzony na kłótni, dyskusji, na przekomarzaniu, żartowaniu, oddrabianiu lekcji to taki czas, który z tej "plasteliny" jaka jest dziecko pozwoli ulepic piekne dzieło, nie nasze, ale nasz jest udział w tym procesie i w tym nikt nas nie zastapi ani szkoła, ani kościół ani koledzy, podwórko, film, internet - To Jest Nasza Działka, jeśli nas przy tym nie bedzie, ta reszta nas zastapi, tylko nie liczmy wtedy na cuda, na żadne cuda, samo sie nic nie robi, nawet spłodzic trzeba by było, tam może nas zastapic probówka ale materiał i tak musi być z nas, więc by wychować znacznie więcej potrzebne jest z nas samych, to nie jest takie łatwe ale jakże fantastyczne, gdy dorastają. |
|
|
|